czwartek, 28 grudnia 2017

Bóg nie jest wyrzutem sumienia

Bóg nie może być wyrzutem sumienia, bo wtedy traciłby swój sens. Sens, który i tak jest tajemnicą. Czy układ Saturna i Wenus może kształtować nasze sumienia? Może może, kto wie...

Wali się.

czwartek, 16 listopada 2017

Jeszcze nigdy

Jeszcze nigdy nie było tak ciemno.
Jeszcze nigdy nie było tak zimno.
Jeszcze nigdy tak nie bolało.
Listopad mi doskwiera.
Niszczy od środka.

Kilkanaście sekund temu nie miałem już sił.
Teraz czuję, że w środku mam energię.
Tą energią wygram z samym sobą i jeszcze zawojuję ten świat!

niedziela, 5 listopada 2017

Moje wnętrzności

Co tak naprawdę jest we mnie? Jaka muzyka we mnie gra? Czego się wstydzę, a czego nie?

Czasem się wzruszam, trochę smutam, rozmyślam. Zastanawiam się czy dam radę. Wymyślam dalszy ciąg moich zdarzeń, po prostu się martwię o przyszłość. A przyszłość się dzieje i ja daję sobie radę, choć nie bez trudu. Bo bez trudu byłoby łatwiej, lżej, swobodniej i lepiej. O to lepiej się rozchodzi. Oby rozeszło się to po kościach, ten smutek i ta samotność.

Tak naprawdę jest we mnie wszystko to, co w każdym człowieku.

niedziela, 22 października 2017

Nie bez mojego udziału

Może to trochę późno sobie to uświadomić. Może to jest ogólnikowe i sloganowe. Nigdy podobnych rzeczy nie lubiłem słuchać. No bo wziąć sprawy w swoje ręce? Brzmi  tandetnie. Oklepanie. Najlepiej by dodać do tego jeszcze: kochaj siebie! Pff!

Tylko, że to #pstoprawda. Uświadomiłem sobie, że nic i nikt się nie przydarzy bez mojego czynnego udziału. Czynny udział oznacza mocną samoświadomość i świadomość życia w świecie. To dość trudne, ale nie niemożliwe i do zrealizowania. Im szybciej, tym lepiej.

wtorek, 17 października 2017

Trzy historie

Ludzkie historie, w których przewijają się uczucia. Właściwie sztuczne spotkania, masa pierwszych wrażeń, dużo poprawności, chęci zachowania twarzy. Trzy historie, choć może i więcej. Każda z nich wywołuje mieszane u mnie emocje. Z każdej z nich czerpię nauczkę, choć żadna z nich nie będzie moja.

Wierzę w Boga. Biorę sprawy we własne ręce. Ufam sobie. Ufam Bogu.

Sprzeczna to postawa, lecz jakże moja. Obecnie uczę się cierpliwości, idzie mi świetnie. Spokój był i jest mi potrzebny. Potrzebne mi jest życie. Więc będę żył.

czwartek, 21 września 2017

Wybuch!

Tydzień później już nie wiem co to miał być za wybuch. Ale był i teraz czeka mnie dłuższa chwila spokoju, a przynajmniej mam taką nadzieję. Czuję, że się powtarzam. W sumie już tak od 12 lat.

czwartek, 14 września 2017

Serek śmietankowy o obniżonej zawartości tłuszczu...

...to moment, w którym przelewa się dzienna czara goryczy.
Dużo mnie dziś spotkało. Mimo tego nie czuję się zmęczony.
To chyba źle. Nie mam komu się zwierzyć. Albo mam, tylko czuję opór. Nigdy jeszcze nie czułem takiego oporu. To przemawia samotność.
Dlatego chcę działać i dlatego nie mogę pozwolić sobie na zmęczenie.
Więc albo wybuchnę, albo dopnę swego.
Dwie drogi, które zakończą obecny stan rzeczy.
Seems legit.

sobota, 26 sierpnia 2017

Heaven

Apollo, gdzie jesteś?
Dlaczego miękną mi nogi gdy na Ciebie spojrzę?
Dlaczego mi Cię szkoda?
Pamiętam to uczucie, gdy mi szkoda.
Spokojnie, poradzisz sobie.
Jesteś taki dobry, taki życzliwy.
Mam nadzieję, że dobrze Ci płacą.
Apollo, znajdź mnie, proszę.
Będę w niebie, albo w heaven.

piątek, 28 lipca 2017

Hope so.

Chciałem tylko napisać, że to wszystko co wokół szaleje, robi to z niesamowitym impetem. Mogłoby się wyszumieć i przestać. Chociaż na jakiś (dłuższy!) czas. Hope so.

czwartek, 20 lipca 2017

Dalej płynę spokojnie.

Wznoszę się i spadam, spadam i znowu wznoszę. Lecę z wiatrem, lecę pod wiatr. Tak mocno wieje. Zostaję, utykam w gęstniejącej mgle. Tak gęstej, że się topię. Nagle kurek się oderwał. Oddycham, lecę. Potem jestem już bardzo wysoko. Słońce mnie pali. Przyjemnie pali. Płonę. To trwa dwie sekundy. Bardzo krótko to trwa. Spadam jak meteoryt. Już wcześniej tak spadałem. Ciężko jest znowu wzlecieć. Wpadam do oceanu. Stygnę. Odradzam się, dostaję skrzydeł. Lecę. Znów lecę. Już nie umiem powiedzieć dokąd. O tak, znowu opadam, brak paliwa, prawy silnik zgasł. Ratuję się. Kiedy jestem znów w górze, uświadamiam sobie, że jestem spokojny. Gdy dotykam chmur i razi mnie piorun, jestem spokojny. Gdy studzi mnie deszcz, jestem spokojny. Gdy zalewa mnie powódź, jestem spokojny. Gdy łapię się prowizorycznej tratwy z kawałka drewna i decyduję, że zmieszczę się na niej, jestem spokojny. Dalej płynę spokojnie, choć wszystko wokół szaleje, jak jeszcze nigdy w moim życiu.

niedziela, 9 lipca 2017

Nie poddaję się.

Najwięcej jest niedojrzałości. Paradoksalnie oczywiście. Tam gdzie powinno być jej najwięcej (dojrzałości), jest najmniej. Również tam gdzie ja powinienem wykazać się większą dojrzałością - brakuje mi tego.

Nie chcę się poddawać, choć wydawać się może to beznadziejne i żałosne. Spróbuję jeszcze bardziej zaufać, bo o tym często zapominam. A jak już wspominałem, warto pamiętać. Nie poddam się.

sobota, 1 lipca 2017

Dużo ze środka

W środku mnie jest tego dużo.
Są sny.
Tak nieziemsko pięknie nierealne.
Ale tak piękne!
Są i uczucia. Morza uczuć, oceany.
Nieprzebrane, piękne wody.
To wszystko we mnie jest, mnie wypełnia.
Jeśli tego nie wypuszczę, zaraz pęknę.
Chcę się z tego uwolnić, komuś dać.
Chcesz?

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Jak mam Cię pokochać, skoro nawet nie istniejesz?

Oczywiście zabolało.
Ale bolało bardzo krótko.

A teraz runda druga. Jestem na nią gotów.
Na kolejne ciosy.
Ale do walki nie stawałbym, gdybym nie wierzył, że wygram.
Ostatecznie wygram.

Niemniej jednak, jak mam Cię pokochać, skoro Ciebie nie ma?
Skoro uciekłeś, skoro spowodowałeś problemy techniczne?
Chciałoby się zacytować teraz: "Naśladujemy stan zakochania. Z przyczyn technicznych nieosiągalny."
Nie zacytuję tego. Choć może tylko naśladuję...

niedziela, 18 czerwca 2017

Otwarcie

Sam już nawet o tym zapomniałem.
Tak, ja też się otwierałem.
Ja też byłem gotowy.
Chciałem przelać na kogoś swoje uczucia.

Za każdym razem kończyło się to odrzuceniem.
Za każdym.

Zatem jest remis.
W drugą stronę było dokładnie tak samo.

Brak wzajemności zdaje się wygrywać.

Więc boję się otwierać. Ale muszę to robić, żeby nie zapomnieć. Choćby bolało. Musi mnie przez chwilę boleć. Nie, nie musi. Może mnie boleć. Za to muszę się otworzyć. I chcę tego.

wtorek, 13 czerwca 2017

Żal

Czy ośmiu, czy trzystu - reakcji jak nie ma, tak nie będzie. Nie wiem dlaczego tak właśnie jest. Wiem, że jest to regułą, co w całej pokręconości mojego życia jest dość zaskakujące. I nie wiem, co właściwie szykuje dla mnie Bóg. To musi być coś wielkiego, wspaniałego. No to czekam, choć uczucie żalu w sobie mam.

poniedziałek, 5 czerwca 2017

Zmiana myślenia

To takie świetne uczucie, gdy burzone są poukładane myśli w głowie. Utarte schematy, wyrobione opinie, gotowe rozwiązania. To jest świetne za każdym razem gdy to się dzieje. W wielu środowiskach, na wielu płaszczyznach się to dzieje. Zmiana myślenia musi ciągle się odbywać. W końcu jedyną stałą w życiu jest zmiana.

niedziela, 21 maja 2017

Czym nadrabiam, a co tracę?

Co nadrabiam, a czym tracę? Właściwie to nie wiem. Nie rozumiem piosenek o miłości. O smutkach rozstania, o szczęściu trwania. Teorie w mojej głowie powstają nowe. Wszystkie tak trafne, każdą szlag trafia. Czas oszalał, daty się nie zgadzają, a ja wciąż się zastanawiam. Żyję i czekam, na spełnienie.

czwartek, 4 maja 2017

Stare błędy, nowe błędy.

Choć nie wydarzyło się nic złego, choć wydarzyło się dobre, to nie wystarczy.
Tak jak wiele innych nie rzeczy nie wystarczy.
Tak jak wiele wspaniałych recept na szczęśliwe życie.
Kolejne z nich wpadają mi w dłoń. Wylatują z mojej głowy. Łapię je.
Każdy taki przepis przepełniony jest mądrością.
Nauczyłem się na błędach. Uczę się na nowych błędach.
Popełniam nowe błędy, a przepisy się nie sprawdzają.
Nie ma tego jednego, najwłaściwszego.
Są tylko podpowiedzi. By naprawdę mocno się zaangażować.
By się starać, by chcieć, by zabiegać. Żeby mi zależało.
BY SIĘ LUBIĆ.

By być cierpliwym.
By przelać całą swoją miłość...

Gotuje się we mnie.
Tylko z którego przepisu?

wtorek, 25 kwietnia 2017

Co jeszcze wymyślicie?

Ile, jakiego, jak bardzo złego zła jeszcze znajdziemy?
Dlaczego?
Co jeszcze?
Kiedy to się skończy?
Kiedy skończy się tak głupie zło?
...

niedziela, 9 kwietnia 2017

Co oznacza cisza?

Przerwa w pisaniu, cisza.
To może oznaczać tylko jedno... wiele!
Wiele się dzieje.
Dużo się zdarzyło.
Dobrego na pewno.
Złego? Raczej nie.

czwartek, 23 marca 2017

Szukam

Tak, wciąż i wciąż szukam.
Chcę znaleźć mocne przeżycie.
Chcę znaleźć emocje.
Chcę zaryzykować i wreszcie poczuć życie.
Dlatego szukam.
100%, wcale nie mniej. A może i więcej.

niedziela, 19 marca 2017

Nie szukam

Nie, nie.
Nie szukam cię.

Głuchnę więc.
Nie chcę więcej nabrać się.
Topić się w naiwności.
Wymuszam gniew.
I uciszam płacz.
Staję się wolny.

Arek Kłusowski - Recepta

Chcę stać się wolny.

wtorek, 14 marca 2017

Człowiek ze snu

- I po co się tak awanturować?
- Właśnie, po co tak głośno?

- Pan jest zakochany?
- Tak, tak, widzi Pani?

- O, dziękujemy, my lubimy chrupać takie rzeczy, prawda?
- Tak.

- Zjesz ze mną czekoladę?
- Nie, bo jak zjem, to schudnę... No dobrze, zjemy.

Kolorowa nierzeczywistość. Tak piękna. Odważna.

Czekam.

niedziela, 5 marca 2017

wtorek, 28 lutego 2017

Ostatni dzień tego krótkiego miesiąca

Stop the madness!

Ostatki tego szaleństwa.
Szaleństwa, w którym nie ma metody.
Z końcem tego miesiąca kończy się obłęd.
Pomogła mi w tym... Sarsa.
Z tą piosenką o dziwnej gramatyce.

Z początkiem nowego miesiąca, marca, mam taką nadzieję, zaczną się dziać dobre rzeczy.

Let them happen!

poniedziałek, 27 lutego 2017

niedziela, 19 lutego 2017

wtorek, 14 lutego 2017

Foszek Paproszek

Przybył Pan Paproszek.
Pochodzi z krainy o bezkresnej ciotodramie.
Uwielbia mnie.
A ja jedną nogą stoję tam.
Drugą stoję w świecie, gdzie nikt mnie nie widzi.
I choć Pan Paproszek się łasi, na nic to zda się.
Bo oto i nastał Foszek.
Nie, niebezwzględny.
Taki zwykły, przechodzący.
Ale jest już za to Foszek Paproszek.
Tylko, że mi się już mylą te postacie.
Nie rozróżniam tych dwóch światów.
Jest ich za dużo (sic!).
Uwolnij.

sobota, 11 lutego 2017

Kocha, lubi, szanuje...

Mówisz, że kochasz deszcz, a rozkładasz parasol, gdy zaczyna padać.
Mówisz, że kochasz słońce, a chowasz się w cieniu, gdy zaczyna świecić.
Mówisz, że kochasz wiatr, a zamykasz okno, gdy zaczyna wiać.
Właśnie dlatego boję się, kiedy mówisz, że mnie kochasz.

To William Shakespeare.

A teraz ja:

Lubię deszcz, ale rozkładam parasol, gdy zaczyna padać.
Lubię słońce, ale chowam się w cieniu, gdy zaczyna świecić.
Lubię wiatr, ale zamykam okno, gdy zaczyna wiać.
Właśnie dlatego boję się, kiedy mówię, że kocham.

Znajdź 10 różnic.
Jedna jest wyjątkowa. Ja lubię, a więc nie kocham.

But something's wrong

Ale coś jest nie tak.
Może przesadziłem.
Może kiedyś już zjebałem.
Co jeśli tak było?
Czy to oznacza zero szans?
Coś jest nie tak.
Psychicznie jest konsternacja.
Jest rozdźwięk.
W głowie wielki mętlik.
Co teraz?
Co później?
Pytania tak bardzo.
Odpowiedzi tak nie.

niedziela, 5 lutego 2017

wtorek, 31 stycznia 2017

czwartek, 26 stycznia 2017

Hitmonchan

Jesteś jak Jolteon.
A ja jak Blastoise.
W Twoim sercu jest Flareon.
W moim jest Hitmonchan.

Trwa walka, podwójna walka.

Gdyby życie było jak ze świata Pokemon...

czwartek, 19 stycznia 2017

Stan emocjonalny

W jakim jestem stanie? Zanim odpowiem, że nie wiem, zapytam jeszcze.
Czy w ogóle mam jakiś stan? Tak naprawdę, tym razem ciężko to określić.

Trochę wegetuję. Martwię się. I czekam. Zatem stanów emocjonalnych jakby brak.
Jeśli jeszcze chwilę wytrzymam, to będzie dobrze.
A chcę wytrzymać.